Premium.wm.pl
Cmentarz w Głotowie

Cmentarz w Głotowie

Autor zdjęcia: Igor Hrywna

Rowerowa Obwodnica Olsztyna (30): spotkałem rolnika z jajami

Pomnik ze zdjęciem dziewczyny męczył mnie już od dawna. Męczył w tym sensie, że nie pamiętałem, czy stoi na cmentarzu w Różynce czy jednak jest to tylko jakiś senny zwid. Więc w końcu sprawdziłem, czy stoi.

1. Wystartowałem w Gutkowie i szybko dojechałem do Jonkowa. Jonkowo to stara warmińska wieś, która dzięki Napoleonowi zapisała się w historii. Francuzi pojawili się w Prusach w styczniu 1807 roku. W lutym pomiędzy Gutkowem i Jonkowem starli się z wojskami rosyjskimi. Sam zaś Napoleon miał kierować swoimi żołnierzami z wieży kościoła w Jonkowie. W tej bitwie górą byli Francuzi, którzy nie zapisali się jednak najlepiej w pamięci mieszkańców Jonkowa, w większości mówiących po polsku Warmiaków. Złupili wieś, a z miejscowego kościoła ukradli kielichy mszalne, lichtarze i monstrancję.
Kiedy po zwycięskiej bitwie Napoleon jadł na jonkowskiej plebanii obiad, gospodyni proboszcza poskarżyła się na żołnierzy, którzy ją poturbowali. Cesarz obiecał jej odszkodowanie. Kobieta po jakimś czasie miała otrzymać pieniądze o wartości 1000 bochenków chleba.

Ostateczne zwycięstwo Napoleon podczas pruskiej kampanii 1807 roku odniósł w czerwcu pod leżącym około 43 km na południowy wschód od Królewca Frydlandem (obecnie Prawdinsk). Potem w Tylży cesarz zawarł z Rosjanami zwycięski pokój, w wyniku czego powstało Księstwo Warszawskie.

Plebania, o której mowa już nie istnieje. Napoleona i jego Francuzów pamięta za to jonkowski kościół z 1580 roku, rozbudowany w XVIII wieku przez biskupa Ignacego Krasickiego. To z tamtego okresu pochodzi ołtarz główny, ale ołtarze boczne są już XIX-wieczne. Niestety kościół, jak większość wiejskich świątyń (przynajmniej w soboty), był zamknięty.



2. Z Jonkowa jadę sobie asfaltem w kierunku Łomów (na tym odcinku ruch był jak na Limanowskiego w Olsztynie). Niestety tą drogą jeździ wielu syfiarzy, bo pobocze było pełne śmieci). Na szczęście od Łomów zaczynają się już przepiękne, klasyczne warmińsko-mazurskie krajobrazy drogowe.



3. Garzewko wita mnie wystrojone, bo wieś akurat gotowała się do dożynek.



4. Zatrzymuję się na parę minut w Różynce. Stoi tam kościół z 1604 roku. W środku głównie XIX-wieczne wyposażenie, ale ołtarze boczne pochodzą z 1685 i z 1715 roku.



Obok cmentarz, przed którym stoi pomnik poświęcony mieszkańcom Różynki i Garzewka poległym w czasie pierwszej wojny światowej. A na cmentarzu stoi to, co miało stać. Pomnik ujął mnie takim to napisem:„ Piotrowska Krystyna zmarła d. 16.3.1947 r. w wieku lat 15. Pokój jej duszy”. W tamtych czasach zmarli musieli zadowolić się drewnianymi krzyżami, dlatego na warmińskich czy mazurskich cmentarzach nie ma właściwie zachowanych grobów z lat czterdziestych.



5. W Różynce żegnam się z asfaltem. Przede mną 5 kilometrów dobrej, szutrowej drogi do Jankowa. We wsi zachwyciła mnie barokowa kapliczka z XVII wieku zbudowana na planie koła.



Takich kapliczek na Warmii jest tylko kilka. Jedna z nich stoi kilka kilometrów od Jankowa, we wsi Dąbrówka i jest głównym elementem herbu gminy Świątki.

Choć chyba bardziej zjawiskowa jest stojąca w centrum Jankowa kaplica.



6. Z Jankowa docieram asfaltem do Świątek. We wsi dominują dwie budowle. Tradycyjnie jedną z nich jest kościół, drugą — już niezwyczajnie — biblioteka. Oddano ją do użytku w lutym 2019 roku. Ma ponad 660 metrów kwadratowych, dwa piętra i mnóstwo nowości. Z pewnością takiej siedziby biblioteki mogą pozazdrościć mieszkańcy innych wsi, a i niektórych miast. Gminna Biblioteka Publiczna w Światkach w 2018 roku po raz kolejny zajęła czołowe miejsce w Ogólnopolskim Rankingu Bibliotek, ogłoszonym przez Instytut Książki oraz dziennik „Rzeczpospolita”. W VIII edycji Rankingu zajęła V miejsce w kraju oraz zdobyła tytuł najlepszej biblioteki w województwie warmińsko-mazurskim.



We wsi stoi neogotycki kościół zbudowany w latach 1855-1856. Najcenniejszym zabytkiem jest dzwon z 1498 roku.



7. No i docieram do Kwiecewa, w którym ostatni raz byłem parę lat temu. Znajduje się tam jedyne w regionie upamiętnienie poległych w czasie I wojny światowej w postaci malowidła. Nieznany autor umieścił na nim od lewej: matkę, żonę i dziecko rozpaczające po stracie syna, męża i ojca, w środku Chrystusa, z prawej dwóch towarzyszy broni nad grobem poległego. Malowidło znajduje się we wnętrzu bramy stanowiącej element ogrodzenia kościoła. Jest w kiepskim stanie i za kilka lat pewnie zniknie.



Historia tej świątyni sięga XVI wieku. Nową świątynię pw. św. Jakuba Starszego konsekrował w roku 1580 ówczesny biskup Marcin Kromer. Zachowany do czasów współczesnych kościół został wzniesiony w latach 1692–1693. We wnętrzu ołtarz główny z połowy XVIII wieku.
W południowo-zachodniej części wsi znajduje się unikatowe rozlewisko zamieszkiwane przez ptaki wodno-błotne.



8. Przede mną Głotowo i czas na odrobinę refleksji. Wieś słynie z Kalwarii Warmińskiej zbudowanej na wzór jerozolimskiej. Powstała w XIX za pieniądze miejscowego kupca Johannesa Mertena, który z pielgrzymki do Ziemi Świętej wrócił z takim właśnie pomysłem. Kupiec ów kamyki, które znalazł na Drodze Krzyżowej w Jerozolimie, zabrał ze sobą jako relikwie. Zostały umieszczone w głotowskich kaplicach-stacjach.

Kalwarię zbudowano w latach 1878-1893 na obszarze 7 hektarów. Zadbano nawet o to, aby wiernie odwzorować długość i nachylenie Drogi Krzyżowej z Jerozolimy. W sumie w Głotowie jest 14 stacji Drogi Krzyżowej oraz kaplica Pana Jezusa w Ogrójcu i grota Matki Bożej z Lourdes ze źródłem. Pielgrzymi mogą skorzystać z noclegu w Domu Pielgrzyma.



We wsi stoi barokowy kościół z 1726 roku. Dla mnie jest pełen nieuchwytnej ale wyczuwalnej duchowości. Warto w nim na chwilę się wyciszyć.



Na dwóch cmentarzach zachowało się kilkanaście żeliwnych krzyży z przełomu XIX i XX wieku. Na jednym z nich spoczywa Johannes Merten.



9. Z Głotowa znowu wjeżdżam na szutr, którym docieram do Swobodnej. Stamtąd jest już tylko rzut beretem nad jezioro Limajno, ale tym razem jest mi z wodą nie po drodze. Przejeżdżam Łynę i szutrem dojeżdżam do asfaltu w Kabikiejmach Dolnych. Stamtąd jadę wzdłuż drogi 51 do Spręcowa. A tam znowu mam kawałek szutru, którym wyjeżdżam na asfalt w Ługwałdzie i docieram do Dywit.







10. A potem jadę ścieżką rowerową do mostu na Łynie, stamtąd zaś leśnym szutrem docieram do CEiK-u.



11. W sumie wyszło jakieś 60 kilometrów.



Igor Hrywna
i.hrywna@gazetaolsztynska.pl

Inne trasy: kliknij tutaj