Ostatnio tradycyjnie w swoich wycieczkach korzystam z usług Przewozów Regionalnych. Poprzednio dwa razy wybrałem się z Olsztyna do Pasymia. Teraz wybrałem kierunek północny i wybrałem się do leżącego pod Dobrym Miastem Swobodna.
Moim celem był tym razem tajemniczy most na Łynie w osadzie leśnej Bukowina. Choć to w gruncie rzeczy żadna osada, bo stoi tam jedna chałupa. W każdym razie Google Maps pokazało mi, że z tej Bukowiny dostanę się do mostem przez Łynę do osady Wopy i dalej do Barkwedy. Jak się już zapewne domyślacie most tam kiedyś był, ale już go od lat nie ma.
Cała tras liczy około 30 kilometrów. Jest łatwa do przejechania, w większości biegnie szutrem: Swobodna - Cerkiewnik - Barkweda - Brąswałd - Dywity - elektrownia na Łynie w Lesie Miejskim.
Zatem dojechałem pociągiem do stacji Swobodna (15.51-16.22). Stamtąd pojechałem w kierunku położonego nad Limajnem ośrodka "Leśne Wzgórze". Można się tam wykapać na plaży. Ja generalnie nie jestem plażowiczem, ale nawet gdybym był, to od kąpieli odstraszyło mnie łubu-dubu dobiegające z aut dobrze przystrzyżonych panów.
Pojechałem więc dalej szutrem wzdłuż Limajna. Jezioro piękne, ale mocno zarośnięte. Po drodze spotkałem góra 2 miejsca, gdzie można się wykąpać.Droga jest za urokliwa, bo poza leśniczówką w Chmurach, aż do Cerkiewnika nie ma zabudowań.
Po drodze zadumałem się chwilę nad torami
I dojechałem do Cerkiewnika.
W Cerkiewniku warto na chwilę zsiąść z roweru. We wsi stoi neogotycki kościół z 1852 roku pw. św. Katarzyny. Obok XIX-wieczny warmiński cmentarz.
Przed kościołem zachował się pomnik poległych, jakie masowo stawiono na Warmii i Mazurach w latach 20tych mininego stulecia na cześć poległych w czasie Wielkiej Wojny.
Swoją drogą, to Google Maps ów kościół oznaczyło jako cerkiew św. Katarzyny. Pewnie nazwa wsi im zamąciła w głowie. Niestety nie wiem dlaczego po wojnie Münsterberg (Miła Góra) nazwano Cerkiewnikiem.
Z Cerkiewnika kieruję się na Bukowinę. Jadę niebieskim szlakiem rowerowym prowadzącym do Barkwedy. Skręcam w stronę Łyny. I wtedy mnie olśniewa. Przecież już tu kiedyś byłem. I widziałem, co został z mostu.
Zatem wracam na niebieski szlak i jadę w kierunku Barkwedy. Po drodze mijam jezioro Pupel.
W Barkwedzie zatrzymuję się na moście. Coś mnie podkorcił, żeby zejść. I warto było. Bo choć most jest nowy, to zostały po nim stare elementy.
Z Barkwedy jadę piękną aleją do Brąswałdu.
Brąswałd to stara warmińska wieś założona. Góruje nad nią zbudowany w 1897 roku kościół. W środku zachowała się polichromia z 1912 r. ze scenami dotyczącymi dziejów Polski i Warmii.
Przed kościołem stoi pomnik księdza Walentego Baczewskiego, który w latach 1894 - 1928 był proboszczem w Brąswałdzie, a jednocześnie jednym z najważniejszych działaczy polskich w Prusach. To także jego zasługa, że Warmiacy z Brąswałdu uważali się w większości za Polaków. Jego grób zachował się na cmentarzu w Brąswałdzie.
Z kolei w sieniach kościoła można zobaczyć krzyż z niezachowanego grobu księdza Franciszka Kaupowicza (1799-1871), który prowadził pierwszą na Warmii bibliotekę polskich książek. Przed kościołem kapliczka z 1786 roku.
Jadę dalej. Kto chce może przy drewnianej leśniczówce skręcić w prawo i posłuchać grającej kapliczki. Potem można pojechać w stronę elektrowni na Łynie i stamtąd skręcić w lewo i dojechać do Redykajn.
Ja jednak jadę prosto prosto, aż do Dywit. Tam skręcam w Polna i jadę prosto.
Aż docieram do elektrowni na Łynie w Lesie Miejskim. To koniec podróży.
Igor Hrywna
Inne trasy: kliknij tutaj
Moim celem był tym razem tajemniczy most na Łynie w osadzie leśnej Bukowina. Choć to w gruncie rzeczy żadna osada, bo stoi tam jedna chałupa. W każdym razie Google Maps pokazało mi, że z tej Bukowiny dostanę się do mostem przez Łynę do osady Wopy i dalej do Barkwedy. Jak się już zapewne domyślacie most tam kiedyś był, ale już go od lat nie ma.
Cała tras liczy około 30 kilometrów. Jest łatwa do przejechania, w większości biegnie szutrem: Swobodna - Cerkiewnik - Barkweda - Brąswałd - Dywity - elektrownia na Łynie w Lesie Miejskim.
Zatem dojechałem pociągiem do stacji Swobodna (15.51-16.22). Stamtąd pojechałem w kierunku położonego nad Limajnem ośrodka "Leśne Wzgórze". Można się tam wykapać na plaży. Ja generalnie nie jestem plażowiczem, ale nawet gdybym był, to od kąpieli odstraszyło mnie łubu-dubu dobiegające z aut dobrze przystrzyżonych panów.
Pojechałem więc dalej szutrem wzdłuż Limajna. Jezioro piękne, ale mocno zarośnięte. Po drodze spotkałem góra 2 miejsca, gdzie można się wykąpać.Droga jest za urokliwa, bo poza leśniczówką w Chmurach, aż do Cerkiewnika nie ma zabudowań.
Po drodze zadumałem się chwilę nad torami
I dojechałem do Cerkiewnika.
W Cerkiewniku warto na chwilę zsiąść z roweru. We wsi stoi neogotycki kościół z 1852 roku pw. św. Katarzyny. Obok XIX-wieczny warmiński cmentarz.
Przed kościołem zachował się pomnik poległych, jakie masowo stawiono na Warmii i Mazurach w latach 20tych mininego stulecia na cześć poległych w czasie Wielkiej Wojny.
Swoją drogą, to Google Maps ów kościół oznaczyło jako cerkiew św. Katarzyny. Pewnie nazwa wsi im zamąciła w głowie. Niestety nie wiem dlaczego po wojnie Münsterberg (Miła Góra) nazwano Cerkiewnikiem.
Z Cerkiewnika kieruję się na Bukowinę. Jadę niebieskim szlakiem rowerowym prowadzącym do Barkwedy. Skręcam w stronę Łyny. I wtedy mnie olśniewa. Przecież już tu kiedyś byłem. I widziałem, co został z mostu.
Zatem wracam na niebieski szlak i jadę w kierunku Barkwedy. Po drodze mijam jezioro Pupel.
W Barkwedzie zatrzymuję się na moście. Coś mnie podkorcił, żeby zejść. I warto było. Bo choć most jest nowy, to zostały po nim stare elementy.
Z Barkwedy jadę piękną aleją do Brąswałdu.
Brąswałd to stara warmińska wieś założona. Góruje nad nią zbudowany w 1897 roku kościół. W środku zachowała się polichromia z 1912 r. ze scenami dotyczącymi dziejów Polski i Warmii.
Przed kościołem stoi pomnik księdza Walentego Baczewskiego, który w latach 1894 - 1928 był proboszczem w Brąswałdzie, a jednocześnie jednym z najważniejszych działaczy polskich w Prusach. To także jego zasługa, że Warmiacy z Brąswałdu uważali się w większości za Polaków. Jego grób zachował się na cmentarzu w Brąswałdzie.
Z kolei w sieniach kościoła można zobaczyć krzyż z niezachowanego grobu księdza Franciszka Kaupowicza (1799-1871), który prowadził pierwszą na Warmii bibliotekę polskich książek. Przed kościołem kapliczka z 1786 roku.
Jadę dalej. Kto chce może przy drewnianej leśniczówce skręcić w prawo i posłuchać grającej kapliczki. Potem można pojechać w stronę elektrowni na Łynie i stamtąd skręcić w lewo i dojechać do Redykajn.
Ja jednak jadę prosto prosto, aż do Dywit. Tam skręcam w Polna i jadę prosto.
Aż docieram do elektrowni na Łynie w Lesie Miejskim. To koniec podróży.
Igor Hrywna
Inne trasy: kliknij tutaj