Premium.wm.pl

Autor zdjęcia: Wojciech Caruk

Sławomir: "Mój talent ukryty jest w wąsie" [ROZMOWA]

Aktor, piosenkarz, konferansjer. Jego wąs stał się jego symbolem. Kiedy wchodzi na scenę, pisku fanek nie da się zmierzyć decybelami. Za sceną jednak mimo zmęczenia też tryska optymizmem. Ze Sławomirem, gwiazdą — jak sam o tym mówi, rock polo, rozmawia Wojciech Caruk

— Twój menedżer i jednocześnie klawiszowiec jest z warmińsko-mazurskiego Kętrzyna. Dostałeś od niego jakieś specjalne wytyczne na ten koncert (Sławomir zagrał koncert w Kętrzynie)?
— Cześć, tu Sławomir. To był dla nas wszystkich bardzo wyjątkowy koncert. Dla menedżera Roberta Kurpisza nawet wzruszający. Zobaczył miejsca, w których nie był od lat, a które go kształtowały. Na widowni była jego najbliższa rodzina i koledzy z młodzieńczych lat. Zawsze się przykładamy do koncertów, ale ten był szczególnie ważny. Tak się ucieszyłem, kiedy wyszedłem na scenę i zobaczyłem, że amfiteatr wypełniony jest po brzegi. To zawsze dodatkowa energia i mobilizacja.

— Czy ten Sławomir znany z telewizji jest taki sam na co dzień?
— Wiesz, w telewizji, a szczególnie w naszym programie Big Music Quiz, musimy mieć dużo energii i być zawsze radośni. Kiedy kamery i światła gasną, bywam czasami po prostu zmęczony. Ale mam w sobie optymizm. To chyba taki dar.

— Jesteś bardziej typem romantyka czy polskiego macho z wąsem?
— Jeżeli przesłuchałeś naszą płytę, to wiesz, że są na niej romantyczne ballady, takie jak „Nowy Świat” czy „To tylko miłość”. Rock polo ma wiele barw. Lubię dynamiczną rockową muzykę, ale pościelówy też się przytrafiają.

— Podobno przez ten wąs nie możesz opędzić się od fanek?
— W wąsie ukryty jest mój talent i nie potrafiłbym bez niego śpiewać. Freddie wiedział, co robi. Myślę, że fanki kochają muzykę. Zobacz, jak ja wyglądam. To chyba rozwiewa wszelkie wątpliwości.

— Jesteś chyba jednym z nielicznych muzyków, którzy w trasie spędzają czas z żoną. I to w dodatku własną?
— Takie momenty są cudowne i bardzo wytęsknione. Najlepiej wypoczywamy na łonie natury, na działce, kosząc i pielęgnując trawę.

— Nie męczy cię to na dłuższą metę?
— Nie. Bardzo czekam na takie momenty. Gramy ogromnie dużo koncertów i każda taka chwila jest nagrodą.

— Masz przepis, jak przeżyć z żoną 24 godziny na dobę?
— Trzeba się po prostu lubić. Wtedy nie ma znaczenia, ile się ze sobą przebywa. My się z Kajrą przyjaźnimy. Mamy wspólne pasje, śmieszą nas podobne rzeczy. Umiemy się wesprzeć i dać sobie przestrzeń, kiedy jest nam to potrzebne. Moja żona jest piękną kobietą, to też mnie cieszy każdego ranka, kiedy się przy niej budzę.

— Prywatnie kto jest głową w waszym domu?
— Każdy z nas ma swoje pola, na których króluje. Uzupełniamy się. Ale myślę, że rządzi żona i to dobrze. Ma świetny zmysł organizacyjny i niebywałą intuicję. To bardzo usprawnia nasze życie. Ja się cieszę, kiedy mogę wspierać moją rodzinę w męskich dziedzinach.

— W jednym z wywiadów powiedziałeś, że łatwiej jest być aktorem niż piosenkarzem, bo piosenkarz musi coś umieć. A aktor to nie?
— Patrząc na paradokumenty w tv… Chodzi mi o to, że bardzo łatwo nazywa się aktorem każdego, kto pokazał się w telewizji. A prawdziwy aktor studiuje cztery lata na uczelni wyższej, do której właściwie nie można się dostać. Uczy się warsztatu. Emisji głosu, dykcji, pracy z ciałem i emocjami. Bierze odpowiedzialność za to, co robi i z czym wychodzi do ludzi. Ja się strasznie męczę, kiedy w teatrze gram z amatorem, który nie ma pojęcia o tempo-rytmach, dokłada jakieś swoje linijki, nie szanując oryginalnego tekstu. Gdyby nie dopuszczano do takich sytuacji, to ludzie oglądaliby lepsze filmy i spektakle.

— Często cię jeszcze pytają, czy to, co robisz, to pastisz?
— Nie, odkąd nasze koncerty potrafią sparaliżować komunikacyjnie miasta, odkąd przychodzą na nie dziesiątki tysięcy ludzi, takiego zarzutu już nie ma. Może się oczywiście pojawić w ustach ludzi, którzy... nie radzą sobie z naszym sukcesem.

— Dlaczego tata nie pozwalał ci kupowanie kaset Queen?
— Bo myślał, że wie więcej, niż ja jako dziecko mogę zrozumieć. A ja miałem absolutnego świra na punkcie Queen. To były czasy, kiedy było bardzo wiele pirackich kaset. Miałem dwie oryginalne kasety, na które sam zarobiłem, ale jeśli pojawiła się jeszcze jakaś składanka, to chciałem mieć wszystko. Tata podsuwał mi dużo dobrej muzyki. Chciał, żebym się rozwijał. To dzisiaj bardzo procentuje.

— Częściej gości w twoim odtwarzaczy Zenek M. czy Metallica?
— Wiesz, teraz to najchętniej słuchamy ciszy. Po tylu decybelach na koncercie nasze uszy muszą odpocząć. W busie koncertowym obowiązuje wszystkich cisza. Jedna i druga gwiazda muzyki, o której mówisz, to stanowczo za głośne klimaty. Ostatnio bardzo mnie uspokaja Zbigniew Wodecki.

— Wiesz, że jesteś chyba jedynym wykonawcą na świecie, który debiutancką płytę tytułuje „Greatest hits”?
— W grę wchodziło też „The Best Of”. To było trochę zadziorne, ale trzeba być niepokornym i wierzyć w to, co się robi. Fani potwierdzili, że miałem rację. Nasza płyta „Sławomir The Greatest Hits” idzie po trzecią platynę, a piosenki na kanale YouTube mają gigantyczne, milionowe wyświetlenia. Czekam teraz na odbiór podwójnej diamentowej płyty za singiel „Miłość w Zakopanem”. Na dzień dzisiejszy ma ponda 162 000 000 wyświetleń.

— A co z twoją filmową karierą?
— Im większy sukces osiąga Sławomir, tym propozycje filmowe są ciekawsze. Pracuję teraz na planie kolejnej serii „Blondynki”. W duże projekty nie wchodzę w tym roku, ponieważ nie mam na nie czasu. Ale nadrobię to.



— Wakacji to ty chyba nie masz?
— Nie. Kiedy ludzie odpoczywają, to my dla nich gramy. Po to jesteśmy. W tym roku nie będzie wakacji. Nie można mieć wszystkiego.

— Gdzie najchętniej odpoczywasz i dlaczego właśnie na Mazurach?
— Piękne pytanie i odpowiedź. Pamiętam spływ kajakowy z moim najlepszym kumplem. To było piękne doświadczenie. Bardzo odpocząłem. Tylko moja wątroba nie odpoczęła… Ale kiedyś na pewno to powtórzę. Tym razem z moim synem, jak podrośnie. Na Mazurach zawsze się też ciesze z ryb, które uwielbiam. Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników!

Sławomir: Czyli Sławomir Paweł Zapała. Urodził się 19 marca 1983 w Krakowi; aktor, showman, piosenkarz, konferansjer i prezenter telewizyjny. W 2006 r. ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. Wystąpił w wielu filmach i serialach, m.in.: „Karol. Człowiek, który został papieżem”, „33 sceny z życia”, „Pod Mocnym Aniołem”, „Hotel 52”, „Czas honoru”, „Prawo Agaty” czy „Świat według Kiepskich”. Występował w teatrach: Rozrywki, Bagatela, Kamienica, Na Woli oraz Studio.
Działalność muzyczną rozpoczął w Nowym Jorku. Tam zdobył uznanie polskich imigrantów. W 2015 r. został wokalistą muzyki rock polo i wykreował swój pseudonim sceniczny — Sławomir. 5 marca 2015 r. na kanale YouTube udostępniony został jego debiutancki singel „Megiera”. W teledysku wystąpili znani aktorzy, m.in. Ewa Kasprzyk, Krzysztof Kiersznowski i Lech Dyblik. Klip osiągnął w serwisie ponad 30 milionów wyświetleń.
W kwietnua 2017 ukazała się jego debiutancka płyta studyjna „The Greatest Hits”. Nagrania dotarły do 1. miejsca polskiej listy przebojów OLiS i uzyskały status platynowej płyty, sprzedając się w nakładzie przekraczającym 30 tys. egzemplarzy. Od 11 marca 2018 r. prowadzi program Big Music Quiz w TVP1.
Jest liderem zespołu Trzymamy się Zapały. Jest żonaty z Magdaleną Kajrowicz,; mają syna Kordiana.