Premium.wm.pl
Strzelcy westernowi W.A.S Banditos

Kaczory k/ Ostródy. Strzelcy westernowi z grupy W.A.S Banditos. Mistrzowie europy w tzw. Western Action Shooting  strzelectwo westernowe)

Strzelcy westernowi W.A.S Banditos Kaczory k/ Ostródy. Strzelcy westernowi z grupy W.A.S Banditos. Mistrzowie europy w tzw. Western Action Shooting strzelectwo westernowe)

Autor zdjęcia: Przemysław Getka

W kowbojskich strojach walą z broni jak w westernie [ZDJĘCIA, VIDEO]

Jadą nawet przez pół Polski, żeby postrzelać jak kowboje. Oddają się zajęciu, które jest ich pasją. Nazywa się strzelanie westernowe. Tworzą grupę ludzi, którzy lubią ze sobą być. Są — jak mówi jeden z nich — pozytywnie zakręceni. Widziałem to na własne oczy.

Z ekranu telewizora leciały wtedy takie teksty: Od jutra noś pistolet — ostrzegał Wyatt Earp („Miasto bezprawia”). Właściwie prawie każdy chce żyć — mówił Ben Wade („3:10 do Yumy”). — Nigdy nie przepraszaj, to oznaka słabości — radził Nathan Cutting Brittles („Nosił żółtą wstążkę”).

W czasach słusznie minionych sobotni wieczór był świętem. Na 2-3 godziny można było się przenieść w zupełnie inny świat: dobrych i złych kowbojów, wyzwolonych kobiet, strzelaniny i zapachu prerii. John Wayne walił z biodra, Clint Eastwood z cygarem w ustach trzymał przeciwników na muszce, Burt Lancaster, Kirk Douglas... O 20.10 zaczynał się western.

Paweł Zakrzewski, pseudonim Pavlos Banditos. Ma 39 lat, mieszka w małej miejscowości pod Olsztynem. Zawodowo zajmuję się budowlanką.

— 25 lat temu człowiek nie miał żadnego internetu, żadnego YouTuba, za to w sobotę wieczorem leciał western. Czekało się na sobotę, żeby obejrzeć coś fajnego, kolorowego, ciekawego — wspomina Paweł.


W westernowym klimacie pozostał do dziś. W grupie... W-A-S Banditos: Jesteśmy stowarzyszeniem strzelecko-kolekcjonerskim zrzeszającym strzelców w stylu western. W-A-S, czyli Western Action Shooting, jest polską odmianą C-A-S (Cowboy Action Shooting). Jesteśmy ojcami odmiany W-A-S, która narodziła się na strzelnicy WKS „10” pod Olsztynem, została zaakceptowana i ciepło przyjęta przez ogromne grono strzelców z całej Polski i nie tylko.

Imię i pseudonim
Tuż za rogatkami Ostródy zjeżdżamy z „siódemki” na drogę w kierunku na Dobre Miasto. Kilkaset metrów dalej skręcamy do lasu. Po kilku minutach jesteśmy przed strzelnicą w Kaczorach. W samym środku lasu.

W klimat wprowadza nas mężczyzna, który przy samochodzie obok przebiera się za kowboja. Robi to z wprawą. Widać, że dla niego to nie pierwszyzna.

Na strzelnicy witamy się z czterema kowbojami i jedną kowbojką.
W-A-S Banditos: Wyjątkowość zawodów westernowych polega na wymogu noszenia przez zawodników XIX-wiecznych strojów zgodnych z duchem Dzikiego Zachodu. — Nie używamy imion i nazwisk, używamy imion i pseudonimów — słyszymy na dzień dobry. — Ja mam pseudonim Pavlos Bandistos — przedstawia się Paweł. Dlaczego?

— Na zawodach spotykają się różni ludzie, z różnych krajów, o różnych stopniach zaawansowania strzeleckiego i możliwościach zakupu broni. Jest to fajne, kiedy się widzi znajomego, który ma ponad 70 lat, strzela w kategorii senior, a my mówimy do niego: „Witaj, White Charlie!”. To świetna zabawa i nikt się nie wyróżnia.


Więc zaczynają...
— Agnieszka pseudonim Aga.
— Andrzej pseudonim Andrew.
— Michał pseudonim Shy Bear.
— Adam, pseudonim dr King Schultz.

Pavlos Bandistos: — Spotykamy się tutaj, żeby sobie potrenować. Bezwzględnie przestrzegamy zasad bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
Andrew: — No tak, bo tutaj niestety można pomylić się tylko raz.
Pavlos Bandistos: — Na torze zawsze pracuje cała ekipa. Jedni zbierają łuski, drudzy podnoszą tarcze. To jest gra zespołowa. Łuski zbieramy dlatego, że elaborujemy (napełnianie — red,) amunicję, każdy do swojego karabinu, do swojego rewolweru, do swoich potrzeb i preferencji.

I'm ready
Zaczyna się briefing. Wszyscy zbierają się przy stanowisku strzelniczym.

Pavlos Bandistos: — Sekwencja strzelania. Pierwszy karabin. Raz, dwa trzy... (liczy do dziesięciu) kółka. Później dowolnie: strzelba lub rewolwery.

Kowboje i kowbojka robią w tył zwrot i podchodzą do stołu do ładowania.
W-A-S Banditos: Zawodnicy konkurują ze sobą, strzelając z broni używanej niegdyś na Dzikim Zachodzie. Podczas zawodów muszą przejść kilka torów, na których używają od jednej do czterech sztuk broni, strzelając do metalowych lub papierowych celów. Strzelec musi wykazać się nie tylko umiejętnością celnego strzelania, ale też szybkością, zręcznością, pomysłowością i sprawnością fizyczną.

— To jest stół do ładowania. To karabin, strzelba i rewolwery. Tu zawodnicy ładują i nie biorą broni dopóki sędzia nie powie, że mają przyjść na tor. Wtedy chowają broń do kabur i przemieszczają się na miejsce startu — opisuje Andrew. — Po skończeniu strzelania podchodzi się do stołu z drugiej strony. Tam czeka oficer rozładunkowy, który sprawdza, czy broń jest rozładowana, czy nie zostały w niej jakieś naboje. I dopiero kiedy sprawdzą, to zawodnik może odejść, schować broń do kabur i stanąć w kolejce do kolejnego strzału.


— Zawodniczka gotowa? — pada pytanie. W roli sędziego Pavlos.
— Gotowa — odpowiada Aga. I podchodzi do toru strzeleckiego.
— Czy procedura strzelania jest znana? — pyta sędzia.
— Tak.
— Ręce na kapelusz — dyryguje Pavlos.
Pada kolejne pytanie o gotowość do oddania strzału.
— I'm ready.
Aga oddaje oddaje strzały. Obok stoi Pavlos z timerem.
— 18 — podsumowuje sędzia. — Broń do góry, do stanowiska do rozładowania.
— Czysty — krzyczy oficer rozładunkowy.
— Czysty! — odpowiada mu okrzyk zwycięstwa kowbojów przypominający rżenie koni. — Trafione cele!

Strzelcy westernowi W.A.S Banditos

Kaczory k/ Ostródy. Strzelcy westernowi z grupy W.A.S Banditos. Mistrzowie europy w tzw. Western Action Shooting  strzelectwo westernowe)
Nz. Agnieszka

Jedna na czterech
Paweł Zakrzewski znany pod pseudonimem Pavlos Banditos, prywatnie mąż Agi:
— Zaczęło się 7 lat temu. Zawsze mnie pociągały rewolwery, karabiny. Nowoczesna broń nie jest tak wykończona, nie jest zrobiona z taką dbałością o szczegóły. Ona ma być sprawna, ekonomiczna, wygodna i dobra. A ta ma duszę. Dlatego postanowiłem zostać kowbojem.


Kiedy kupiłem sobie pierwszy rewolwer czarnoprochowy rozdzielnego ładowania, a wiadomo, że można posługiwać się nim na strzelnicy, zacząłem się tam pojawić. Najpierw to było strzelanie do tarczy z jednego rewolweru, później pojawił się drugi rewolwer, potem zaraziłem tą pasją żonę. Jak przyszliśmy na strzelnicę, dałem jej strzelić raz, drugi, trzeci. Po kilku lekcjach okazało się, że jest bardzo pojętną uczennicą. I zaczęło to całkiem przyzwoicie wychodzić. Więcej, znalazła w tym przyjemność. Ponieważ każdy z nas pracuje i ma inne zajęcie w ciągu dnia, więc w ten sposób mogliśmy spędzić ze sobą dzień, weekend, przez cały czas oddając się wspólnemu hobby.

Andrzej znany pod pseudonimem Andrew:
— Mieszkam pod Olsztynem. Na co dzień jestem handlowcem w branży naftowej. Mam żonę, dwójkę dzieci, psa. Strzelectwem westernowym zajmuję się od 4 lat, od kiedy zacząłem strzelać. Szukałem wtedy jakiegoś pomysłu na to strzelanie. Poznałem Pawła, który zaraził mnie strzelaniem westernowym. Bardzo mi się spodobało. Zaczęliśmy organizować zawody regionalne, później jeździliśmy na ogólnopolskie. Zasmakowało nam to bardzo. Zaczęliśmy w końcu jeździć na zawody europejskie, do Czech, na Słowację, do Chorwacji. Tam byli już strzelcy na wysokim poziomie. Powoli zaczęliśmy im dorównywać. Na ubiegłorocznych mistrzostwach Europy zdobyłem pierwsze miejsce w pistolecie dużego kalibru.

Michał znany pod pseudonimem Shy Bear:
— Jestem z Elbląga, dobijam 40. Jestem żonaty. Zawodowo pracuje z trudną młodzieżą, która ma problemy z ukończeniem szkoły. Od kilku lat bawię się w strzelectwo westernowe i nie tylko, również współczesne. Jak to się zaczęło? Kupiłem sobie rewolwer czarnoprochowy bezpozwoleniowy, postrzelałem sobie. Zauważyłem w internecie, że organizowane są zawody właśnie na rewolwer czarnoprochowy. Pojechałem, poznałem kolegów i od tamtej pory strzelamy ten western. Z czasem, żeby się rozwijać, trzeba było zrobić sobie pozwolenie na broń, żeby kupić własną. Bo przez wiele lat pożyczałem. I chociaż była pożyczona, to jakoś to wychodziło. Nie byłem ostatni. Strzelectwo westernowe jest o tyle fajne, że jest ono bardzo manualne.

Strzelcy westernowi W.A.S Banditos

Kaczory k/ Ostródy. Strzelcy westernowi z grupy W.A.S Banditos. Mistrzowie europy w tzw. Western Action Shooting  strzelectwo westernowe)

Adam znany pod pseudonimem dr King Schultz:
— Ten pseudonim przyjąłem, bo to bohater westernowy. Jestem z Białegostoku. Wiek? No... już przekroczyłem połowę... setki. I bardzo dobrze się z tym czuję. W cywilu jestem dentystą. Strzelectwem zainteresowałem się dobre kilka lat temu. To hobby, które tu uprawiamy, strzelectwo westernowe, to superzajęcie dla osób aktywnych, do których ja się nieskromnie zaliczam.Zaczynałem od strzelectwa tarczowego, później pojawiło się strzelanie do rzutków, potem bardziej dynamiczne dyscypliny. Ale najwięcej frajdy jest w strzelectwie westernowym.

Łatwo się tym zarazić? — pytam.
Pavlos: Są dwa rodzaje ludzi. Jeden przyjedzie na zawody, spróbuje raz i powie: „To nie dla mnie”. Drugi, po spróbowaniu pierwszy raz, po 7 miesiącach jest już zarejestrowany na naszej stronie jako zawodnik, bo całą procedurę przeszedł i jest już gotowy na strzelanie westernowe. Czyli albo zaskoczy od pierwszego razu, albo w ogóle.


Agnieszka Zakrzewska znana pod pseudonim Aga:
— Wiek? Po trzydziestce (śmiech). Pierwsze strzelanie to było strzelanie do tarczy. Słabo mi to szło, ale za każdym kolejnym razem było lepiej. W ten sposób się wciągnęłam. Zaczęliśmy jeździć na różne zawody. Do tego doszły przebrania.

Czołgu sobie nie kupię
Pavlos Banditos: — W pewnym momencie zaczęliśmy rozszerzać swoje zainteresowania. Uzbroiliśmy się już w broń centralnego zapłonu i zaczęliśmy strzelać wszystkie konkurencje westernowe. Zaczęło nam czegoś brakować. Uznaliśmy, że trzeba się zaopatrzyć w odpowiednie kabury, odpowiednie stroje.
Największą przyjemność sprawia nie pójście do sklepu, ale zrobienie czegoś samemu, zorganizowanie sobie niewielkim kosztem ciekawego stroju. To się bardzo żonie spodobało.

Aga: Bo kobiety to lubią.

Pavlos: — Cztery lata temu stworzyliśmy stowarzyszenie W-A-S Banditos. Zorganizowałem grupę ludzi, z którymi spotykałem się na strzelnicy.

Andrew: — Jestem współzałożycielem naszego stowarzyszenia.

Pavlos: — My zbieramy nie — brzydko mówiąc — członków, ale kolegów, zapaleńców, przyjaciół, z którymi nam się dobrze przebywa. Zawsze wieczorem robimy sobie imprezę integracyjną, grilla, zostajemy na noc. Dobrze się znamy, kolegujemy się. Bo to jest tak, że jak zobaczysz na strzelnicy człowieka z taką samą bronią, to podchodzisz jak do znajomego. Cześć, cześć, nie trzeba nawet się poznawać. Mijają trzy miesiące i już do siebie dzwonimy. Bo to są ludzie, którzy żyją tą samą pasją.

Shy Bear jest tego świetnym przykładem. — Zawsze interesowałem się historią, szczególnie tym, jak wojny wpływały na rozwój techniki. No, ale ile można czytać, oglądać filmy. Człowiek chciałby jakoś aktywnie uczestniczyć w tych swoich zainteresowaniach. Czołgu sobie nie kupię, bo jest za drogi. Poza tym trzeba go gdzieś zaparkować, gdzieś jeździć. Ale karabin, rewolwer... No, nie jest to tanie, ale jak się dobrze policzy, to można tę swoją pasję realizować.

Żony ją podzielają?

Andrew: Mojej żonie to się spodobało. Jak tylko może, to uczestniczy ze mną w zawodach, razem strzelamy. Mam dwóch synów. Jeden 9, drugi 6 lat. I starszy syn bardzo lubi strzelać. I z broni westernowej, i współczesnej. Ma dobre oko, dobrą rękę, więc w przyszłości może być z niego strzelec.


Dr King Schultz: — Niekoniecznie. Żony jakoś nie wciągnęło strzelectwo, ale myślę, że dzielnie mi kibicuje, że łaskawym okiem patrzy na moje hobby.
Aga: W grupie W-A-S Banditos jestem jedyną kobietą i bardzo dobrze się z tym czuję. Na wielu zawodach, w których bierzemy udział, jestem jedną, czasami jedną z dwóch kobiet. Panowie nas nie lekceważą. To jest czyste partnerstwo.

Strój do broni
— Rodziny też się zjeżdżają? — dopytuję.
— Wiele małżeństw przyjeżdża. Na przykład dwie pary z Białegostoku — odpowiada Aga.
— Są kategorie dziewczęca lub dziecięca, kategoria junior. Można sobie wtedy postrzelać pod okiem opiekuna. I przyjeżdżają całe rodziny, a dzieciaki świetnie się bawią — dodaje Pavlos.
Pavlos: — Spotykają się tu tak różne zawody...
Andrew: Adam jest najlepszym stomatologiem.
Pavlos: — A jego kolega jest...
Dr King Schultz: — Ginekologiem!
Aga: — Mamy też kolegę, który jest anestezjologiem.
Andrew: — I prokurator z nami strzelał.
Pavlos: — I dwóch ortopedów.
— Prywatnie też się ze sobą spotykacie? — pytam.
Aga: — Prywatnie nie, bo każdy z nas mieszka daleko od siebie i nie ma na to czasu.
Pavlos: — Spotykamy się, kiedy organizujemy zawody. Trzeba popracować trzy miesiące, żeby to wszystko wypaliło. Więc każdego z kolegów telefonicznie odwiedzamy prawie codziennie.
Aga: — No, ale jak już się spotkamy na zwodach...
Pavlos: — W naszej kategorii, oprócz czarnego prochu, mamy kategorię senior po 60, silver senior po 70, grand patron po 80. I wyobraźcie sobie, że na zawodach, gdzie jest 300 osób, takich grand patronów po 80-tce przyjeżdża trzydziestu. Kiedyś przyjechał troszeczkę starszy znajomy, z większym brzuszkiem. Więc myślę: „Eee, jestem młodszy i szybszy”. To nieprawda. To jest kwestia wytrenowania.
Dr King Schultz: — Na strzelnicy, na zawodach można spotkać niesamowitych ludzi. Bo jak niesamowicie trzeba być pozytywnie zakręconym, żeby się przebierać w stroje z epoki i jeszcze połączyć to ze strzelaniem z broni historycznej zgodnej z epoką westernową.

MW




Strzelcy westernowi W.A.S Banditos

Kaczory k/ Ostródy. Strzelcy westernowi z grupy W.A.S Banditos. Mistrzowie europy w tzw. Western Action Shooting  strzelectwo westernowe)